Udało mi się szczęśliwie powrócić z wakacji nad naszym drogim Bałtykiem. A nawet, wbrew mojemu genowi bladości, troszkę opalić! <sukces bardzo> Kolejną radością jest fakt, że następny rok mam ten sam strój kąpielowy. Nieopatrznie podzieliłam się tym spostrzeżeniem z rodzinką. Skończyło się to tak:


Next problem to zdjęcia -ja oczywiście chciałam bardzo ale tatuś... Meh :< Tatuś nie rozumie potrzeby dzielenia się fociami z fejsbukiem:
(Ojciec postąpił wg. zaleceń mamusi, troszkę stopy mi uciął, ale zdjęcie wyszło zacne. Adoratorzy już się ustawiają pod balkonem. Prawie... Tzn. są wstydliwi i dlatego ich nie widać.)

Ostatnią wakacyjną dramą był automat z pluszakami. Pożyczyłam od brata całe 5 zł by wygrać maskotkę, hak chwycił upragnioną zdobycz i... wypuścił ją. Cierpiałam bardzo.
Jakby ktoś posiadał to cudo i chciał wysłać niepocieszonej niewieście to ja chętnie przyjmę.

Pozdrawiam gorąco, naładowana słońcem jak bateria słoneczna / Superman:
Blue Bird

Moje:
-związki,
-pseudo związki,
-nie wiadomo co,
-to skomplikowane,
-a idź panie w pokrzywy
są bardzo inspirujące! Wybaczcie komiksowy ton, ale czasem muszę coś takiego dodać :)




Mój umysł spłodził kiedyś taki tekst - świat jest już chyba na niego gotowy:


Ostatni egzamin w sesji letniej za mną... Z czystym sumieniem mogłam rozpocząć... 3 tygodnie praktyk w urzędzie gminy. #mojeżycietakiepiękne. Jako "praktykantka" czy, jak nazywają mnie panie współpracowniczki, "stażystka", przydzielone zadania są nudne oraz mało wymagające intelektualnie - wpisuję w bazę danych TONĘ informacji o mieszkańcach. Zanim zaczęłam działać na komputerze, dostałam grubaśną tekę z aktami nowo zameldowanych osób i miałam ułożyć je według miejscowości - na terenie mojej gminy jest ich aż 16! Gdy z radością skończyłam, dowiedziałam się, że mam każdą z miejscowości poukładać nazwami ulic... ALFABETYCZNIE. ;_; Nie, nie czuję abym się rozwijała albo czegoś uczyła (no, może poznałam imię "Krzysztofa", które było dla mnie nowością, ale tak poza tym...). 

Jedynym dużym plusem są panie współpracowniczki. Jestem nazywana: "serduszkiem" czy "kochaniem", dzielą się ze mną ciastem i razem pijemy kawki, jak uda się znaleźć chwilę wytchnienia. Zazwyczaj irytuje mnie zdrobnienie "Małgosia" ale tam czuję się tak jakby wypowiadała je moja kochana babcia. ;) Bardzo podoba mi się podejście do petentów - nawet jeśli biuro powinno być już zamknięte dla interesantów z racji godziny - panie zawsze każdego przyjmą. BA! W poniedziałki kiedy urząd czynny jest aż do 18:00, zostają po godzinach i obsługują tak długo, aż ostatnia osoba nie wyjdzie. Stosunek do ludzi też pro - zawsze z każdym porozmawiają, pomogą... Siedząc tam, pomiędzy tymi sympatycznymi kobietami, zastanawiam się dlaczego powstają stereotypy o wrednej babie z urzędu nie chcącej załatwić niczego. 

Czy jak patrzę na urząd od drugiej strony to mam jakieś przemyślenia? TAK! Na Boga - zabierzcie urzędnikom papier! A tak serio: należałoby zmienić procedurę komunikacji pomiędzy jednostkami. Już tłumaczę jak wygląda wysyłanie CZEGOKOLWIEK.
1) Urząd A wysyła pismo do urzędu B mailem. CZYLI: pani w urzędzie A pisze sobie na komputerku pismo, drukuje je, stempluje, skanuje, wysyła. MAMY 1 KARTKĘ
2) Pani w urzędzie B odbiera maila. Drukuje to pismo i stempluje na nim datę wpłynięcia. MAMY 2 KARTKI.
3) Pani w urzędzie B odpowiada na maila, drukuje odpowiedź, stempluje, skanuje, wysyła. MAMY 3 KARTKI
4) Pani w urzędzie A drukuje to pismo, stempluje i chowa do akt. MAMY 4 KARTKI.
Oczywiście zakładając, że odpowiedź ma tylko 1 stronę, bo jeśli chodzi o dane osobowe to, tak z doświadczenia z wpisywaniem, wiem że ma aż 3.

Swoją drogą: bardzo rozbawiła mnie pani, która zeskanowała odpowiedź i próbowała ją wysłać. W końcu się zorientowała, że jak w nazwie pliku jest kropka to nie chce się załączyć do maila, więc co zrobiła? Zmieniła nazwę? NOPE. Zeskanowała jeszcze raz i nadała inny tytuł. :)

Czy jest coś jeszcze co bym zrewolucjonizowała? Samorządy powinny mieć jedną, wspólną bazę danych. Prawda taka, że wklepuję w komputer informacje które przesyłają gminy poprzedniego zamieszkania. Jeżeli mieszkaniec się przeprowadzi to mój urząd też wyśle za nim wszystkie dane: numery wcześniejszych dowodów osobistych, miejsc zameldowania, stanów cywilnych... I jakaś pani w kolejnym urzędzie będzie musiała wstukiwać to wszystko po raz kolejny. Szkoda na to:
a) czasu,
b) papieru,
c) miejsca by tę całą makulaturę składować. 

Widzicie? Tyle refleksji, a jestem tam dopiero czwarty dzień! :D Na koniec chciałam Wam jeszcze przypomnieć, że piszę teraz w 2 miejscach:
1) http://niespie.com/ - znajdzie tam moje 2 teksty: sprawozdanie z Dnia Komiksu oraz gorące zaproszenie na Dzień Batmana. Polecam też oczywiście inne artykuły - wszystkie je przeczytałam i muszę stwierdzić, że są bardzo spoko.
2) pod nieśpie.com mam własną subdomenę (tak, tak... zanim jej nie dostałam nie miałam bladego pojęcia co słowo "subdomena" oznacza). Wisi tam już mój jeden tekścik, który mam nadzieję się spodoba ;). Czym by tu jeszcze zachęcić....? AHA! W zakładce "o mnie" znajdziecie focie mej skromnej osoby. Mamusia skomentowała ją tak: "czemu wysłałaś akurat to zdjęcie? Wyglądasz na nim jak facet!". Sprawdźcie sami czy kochana rodzicielka ma rację ;)

Pozdrawiam (padająca o 20:00 na łóżko niczym zwłoki na tył bagażnika):
(zapracowana i wyczerpana) BB
Obsługiwane przez usługę Blogger.