fot. by Alpha CC BY-NC-SA 2.0
Tak kochani - póki co wytrwale chodzę do pracy - a lekko nie jest. Co jakiś czas odkrywam jakąś nową biurową mądrość, połączyłam je wszystkie w... poradnik!  Dłubałam tę prezetację przez cały tydzień ale w końcu jest! Teraz będziecie wiedzieć jak przetrwać trudny czas bycia "tą nową/ tym nowym". 


Na do widzenia opowiem żenujący biurowy dowcip:
-Ja jadę na urlop nad morze z.. teściową. Niech się przyzwyczaja do piachu.
Pozdrawiam:
Blue Bird

Z cyklu: rozmowa o pracę.
(...)
-Czy może pani przyjść na rozmowę na 12?
-Ja wysłałam dużo CV, jakby mogła pani powiedzieć gdzie...
-JA POWIEM! ale zaraz. może być 12:00?
-Tak...
-Bo może być inna godzina.
-Niech będzie ta 12:00.
-Dobrze... to jest na ulicy X, firma nazywa się "/jakieś dziwne słowo/ but".

Jako, że wysyłałam CV do wielu sklepów obuwniczych nie zdziwiło mnie to, że W KOŃCU pojawił się jakiś odzew. 12 godzin przed rozmową, kiedy już poinformowałam znajomych, że "może będę sprzedawać buty" coś mnie tknęło aby sprawdzić tę firmę. Jakież było moje zaskoczenie, kiedy okazało się, że drugi człon nazwy to nie "but" lecz "buD" i że bynajmniej butami się nie zajmują lecz... budowaniem osiedli. W tym roku wysyłałam CV jak głupia i nie wiedziałam jakie ogłoszenie ta firma zamieściła. Wybrałam się więc na rozmowę bez bladego pojęcia na jakie stanowisko aplikuję. Okazało się, że biurowe, że dokumenty, faktury, ogólne szaleństwo. A najśmieszniejsze w tym jest to, że... dostałam tę pracę! Będę miała na warun (ODPUKAĆ) i zakupię stanowczo za dużo komiksów. Zaczynam od jutra - proszę ściskać kciukasy.
fot. Katiew CC BY-NC-ND 2.0

Tymczasem podzielę się z wami moimi doświadczeniami w poszukiwaniu pracy - odbyłam niesamowicie dużo rozmów  i mogę powiedzieć jedno: gdybym wcześniej wiedziała co oznaczają zwroty użyte w ogłoszeniach o pracę to na wiele z nich bym nie odpowiadała. Oto najbardziej podstawowe:



W tym temacie przypominam moje 2 teksty będące opisem pracy-porażki, która to kosztowała mnie dużo cennego czasu a nawet pieniędzy (bo kłamczuchy nie odesłały moich zdjęć!): 

Pozdrawiam:
BB
W moim pokoju komiksiątka stoją na półeczce, ułożone równiutko, seriami. Wersje cyfrowe (tzn. kopie zapasowe tomów które LEGALNIE  kupiłam... oczywiście) poopisywane w folderkach, podfolderkach, podpodfolderkach... A więc:

Taka smutna refleksja mnie dopadła kiedy zdałam sobie ze sprawę, że jak nie chcę płacić 500 zł za warun to powinnam zacząć się uczyć. Zamiast tego chwyciłam denaturat i... w końcu ogarnęłam swojego odrapanego składaczka (Jubilat II -nie ma lipy). Zmyłam z niego 3-letnie błoto, zdarłam wypłowiałe nalepki, zdemontowałam klekoczący bagażnik i wygląda... całkiem przyzwoicie. Jak zmrużę swe błękitne oczka to mogę go wziąć za stylowy rower miejski.
Zdjęcie strategiczne - nie widać ubytków farby (lakieru?).

A teraz cofnijmy się w czasie:
Kiedy dziadek kupił mi to różowe coś na gwiazdkę wzbudził w rodzinie niemałe zdziwienie. Było to w tak zamierzchłych czasach, że jak tatuś posadził mnie na tymże rowerku to nie byłam nawet bliska dosięgnięcia do pedałów. Jak przez mgłę pamiętam strach, że zlecę z siodełka "bo to takie wielkie było". 

Kiedy w końcu urosłam rower mnie wkurzał. Wszystkie dzieci miały bajery, przerzutki, koraliki w szprychach... a ja? TO!

Kiedy urosłam jeszcze bardziej i zaczęłam zwracać uwagę na coś takiego jak "estetyka" było mi za złomka wstyd. Swoje na nim szalałam... Odrapany z farby... no i ten bagażnik! Jak jechałam to ludzie 5 metrów do przodu słyszeli, że się zbliżam! Lubiłam żartować, że takim czymś to nawet złomiarz by pogardził.

Niedawno zawitała u nas "moda na 2 koła" (częściowo wymuszona kosztami transportu). Ludzie nie jeżdżą jednak sportowymi rowerami z przerzutkami tylko... mniej więcej czymś takim co posiadam. W najśmielszych snach jednak nie podejrzewałam, że aby składak prezentował się godnie wystarczyło go... umyć. ;)

Serdecznie pozdrawiam wszystkich fanów wycieczek rowerowych (chciałam napisać "fanów pedałów", ale to był zły pomysł). Buziakuję bardzo:
Blue Bird

P.S. Połączenie w poście zdjęcia znaku z kangurem, geek girl problems oraz relacji o rowerze ma wam pokazać, że nawet w moich wpisach jest bałagan.
~Kobieta-humanista (namiętnie interpretuje wszystko)
Obsługiwane przez usługę Blogger.