"Ulicznica"

/
1 Comments

Dzwonek domofonu przerwał ciszę w domu. Kto to może być? Nikt się gości nie spodziewał, a godzina 20:00 nie jest najlepszą porą na niezapowiedziane wizyty. Usłyszałam, że tata rozmawia z Sąsiadem - zaintrygowana poszłam na dół aby dowiedzieć się cóż ciekawego się wyprawia. Dalej sprawy potoczyły się już szybko...

Na zbiegu płotów- naszego i Sąsiada (czyli de facto na ulicy) leżała kupa gałęzi i desek i płonęła tworząc klimatyczne ognisko. Dookoła poustawiane były krzesełka, które powoli zajmowali mieszkańcy naszej ulicy po gorących namowach Sąsiada-organizatora. Gromadka małych dzieci z podekscytowaniem biegała dookoła ogniska, dmuchała w nie i wyciągała płonące patyki z okrzykiem "patrz tato jaką mam fajną pochodnię!". Patrzyłam na to z olbrzymią uwagą, bo wzbijające się w powietrze snopy iskier nie wyglądały bezpiecznie. Nasza ulica leży na uboczu, zwykle nie wjeżdża w nią nikt kto tu nie mieszka, toteż wszystkie auta były zatrzymywane i zapraszano ich kierowców i/lub pasażerów na dołączenie do sąsiedzkiej biesiady. Mój ojciec grał na gitarze - kto znał tekst ten śpiewał. Muszę przyznać, że ojczulek dawał sobie radę nawet całkiem, całkiem, zadowolony że ktoś słucha jego występów - w domu gdy "chwyta za wiosło" zamykamy drzwi od pokoi. Naturalnie pojawił się alkohol: piwo, whisky, wino...  pierwszy raz w życiu piłam z grupą ludzi w zakresie wiekowym moich drogich rodziców. Sąsiad-organizator "spinał" to wszystko przedstawiając nas sobie nawzajem. Ja np. byłam przedstawiona jako niesamowity sukces wychowawczy moich rodziców - w wieku 20 lat nie jestem w ciąży i nie ćpam! Gdzieś w toku eventu nazwa "impreza uliczna" przeszła w skrót "ulicznica" -jakoś w nocy, po alkoholu wydawało się to niezwykle zabawne. :P

Muszę powiedzieć, że początkowo byłam do pomysłu nastawiona sceptycznie -jak to tak? ognisko? z ludźmi z którymi łączy mnie tylko nazwa ulicy a dzieli jakieś 25 lat? A wyszła bardzo fajna, klimatyczna impreza. W czasach kiedy wszyscy siedzą zamknięci w swoich domach i nie mają ze sobą kontaktu taka inicjatywa była czymś niezwykle pozytywnym. Okazało się, że mamy tematy do rozmów  (np. gra organisty w kościele czy brak asfaltowej drogi), że znamy się z widzenia ("jak widzę, że pan już wyjechał to wiem, że spóźniona do pracy jestem") i że ludzie w średnim wieku też potrafią się bawić (wow, takie odkrycie).

Tymczasem dziś, jako przykładna studentka administracji, stworzyłam listę wykroczeń, które popełniliśmy integrując się wczoraj, jakby ktoś jeszcze na coś wpadł po lekturze powyżej relacji to proszę dać znać -dopiszę:
-spożywanie alkoholu w miejscu publicznym,
-nielegalne zgromadzenie,
-blokowanie ruchu drogowego,
-zakłócanie ciszy nocnej,
-palenie ogniska na ulicy.

Ja wiem, że historia ta wydaje się być niezwykle, niesamowicie zmyślona, ale przyrzekam Wam - to się wydarzyło naprawdę. Buziaki:
Blue Bird
fot. by Matthias Ripp


Obczaj jeszcze to:

1 komentarz:

  1. Masz fajnych sąsiadów:) Choć to ognisko na środku ulicy, to rzeczywiście trochę ryzykowne, ale miłe sąsiedzkie spotkanie integracyjne. I takie trochę zaskakujące.
    Ale to zdanie:
    >>w wieku 20 lat nie jestem w ciąży i nie ćpam!
    to sobie w ramki opraw:D Rewelacja!:D No Ja też nie ćpam i nie jestem w ciąży (to pierwsze mnie nie pociąga, a to drugie byłoby trochę trudne:P Choć Rockefeller przeznaczył nagrodę całego miliona dolarów dla mężczyzny, który zajdzie w ciążę i urodzi dziecko. A to było w latach 60 więc od tego czasu niezłe odsetki narosły:) Uwierzysz, że nikt się po taką nagrodę dotąd nie zgłosił?:D).

    OdpowiedzUsuń

Obsługiwane przez usługę Blogger.